Wirus scrapbookingis fervoris dorwał mnie w swoje szpony i nie chce puścić. Jedyną szansą na przeżycie jest dożywotnie tworzenie i zarażanie pasją innych. No więc, nie pozostaje mi nic innego, jak poddać się chorobie i zacząć...
Na początek pierwszy objaw choróbska:
Mój pierwszy w życiu scrap z okazji obrony inżynierskiej mojej siostry.
W 98% wykonany z materiałów styczniowego ILS KIT 2010 (papier Homo Scrapiens 06, karton pudrowy róż i czerwony, szablon serce, naklejki alfabet, materiał w kratkę, szydełkowe kwiatki, różowy ćwiek, białe koraliki, guziki ecru, pudrowy róż, czerwony, papierowa koronkowa serwetka), poza tym kawałek gazety, wydrukowana czcionka i stempel, korektor, klej Magic i Glue Stick, tusz kreślarski.
oby tylko takie twórcze choróbska Cię dopadały ;) scrap jest cudny:)
OdpowiedzUsuńMoim skromnym zdaniem jest funtastyczny, napis na dole szałowy! Słyszałam o pożytecznych bakteriach, o wirusach- nic specjalnie dobrego, a Tobie wirus służy:-)
OdpowiedzUsuńOjej, dziewczyny bardzo bardzo dziękuję za takie miłe słowa! To mój pierwszy w życiu scrap i pierwsze komentarze i muszę przyznać, że miałam OKROPNĄ tremę przed wystąpieniem ;)
OdpowiedzUsuńA tu takie miłe zaskoczenie i ogromna dawka motywacji do dalszego tworzenia! Buziaki :*
Ciekawa praca. Świetne kolory i dodatki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Magda
p.s.zapraszam na nowy blog z wyzwaniami http://diabelskimlyn.blogspot.com